Znajdź nas na facebooku

Recenzje: „Z pamiętnika Galernika – Magia lat 90-tych”

Kibice Łódzkiego Klubu Sportowego są liderami w Polsce, jeśli chodzi o wspomnienia kibicowskie wydane na papierze. Najpierw była książka Jana Galernickiego „Nasza historia staje się legendą”, potem wydawnictwo poświęcone witrynie internetowej „10 lat ŁKS Fans”, zaś niedawno ukazała się książka „Z pamiętnika Galernika, Magia lat 90-tych” autorstwa Artura eR – znanego dobrze w środowisku kibicowskim fanatyka Łódzkiego KS-u, jednego z najlepszych wyjazdowiczów tej ekipy oraz wydawcy zina „Galera News” i jednocześnie… jednego z najbliższych współpracowników „TMK”. Lepszej rekomendacji chyba wystawić się nie da 😉

Książkę tworzy masa wspomnień z meczów od samego początku kariery kibicowskiej młodego pabianiczanina, z lat 1991-1995 (pierwszy wyjazd to październik`91). Jest tego tak dużo, że kolejne lata już się nie zmieściły – Artur zawsze miał skłonność do drobiazgowego relacjonowania meczów (zwłaszcza wyjazdów), a ponieważ przez parę sezonów pisał osobisty pamiętnik, zaś potem zaczął wydawać zina – wspomnienia w książce obfitują w całą masę szczegółów, których po tylu latach nikt nie potrafiłby opisać z pamięci. A tak – będzie materiał jeszcze na drugą część, którą autor już zapowiedział.

A co znajdziemy w pierwszej części „Magii lat 90-tych”? Przede wszystkim dobrze oddany został niepowtarzalny klimat czasów, kiedy to zorganizowany ruch kibicowski w Polsce dopiero nabierał kształtów. Po tej lekturze jednego można być pewnym – początki lat 90. mocno się różniły od końcówki tej samej dekady, kiedy to działały już nowoczesne bojówki wyposażone w fury, firmy szyjące flagi, sprzedawcy rac itp. Parę lat wcześniej tego wszystkiego jeszcze nie było, ale… i tak było barwnie, a przede wszystkim wesoło 😉 A od alkoholu szumiała wyjazdowiczom mozolnie telepiącym się pociągami rejsowymi na mecze głowa i to bardzo 🙂 Notoryczne użeranie się z kanarami za jazdę bez biletów, częste wysiadki, koczowanie na dworcach bez grosza przy duszy – tego typu perypetie przeważają w tej książce nad opisami krwistych awantur, choć i takie się oczywiście zdarzają. Bo po prostu typowa chuliganka z polowaniami na trasie czy wjazdami do pociągów dopiero raczkowała i zazwyczaj nawet małe grupki jadące bez obstawy (lub z wahadłem pijanym w sztok, nie mniej od samych kiboli), jakoś tam docierały do celu, mimo że wiozły ze sobą czasem i po kilka flag. Czysta przygoda! Flagę brało się po prostu z domu do plecaka i szło/jechało na dworzec. Autor książki barwnie zresztą opisuje powstawanie wielu legendarnych flag na ŁKS-ie, które zszywało się z flag narodowych zwiniętych ze szkół i bloków podczas świąt państwowych, tudzież kradło prześcieradła sąsiadkom z balkonów i malowało farbą. Bardzo prosto, czy wręcz trochę niezdarnie (porównując do dzieł dzisiejszych ultrasów) wykonane, ale z włożonym w nie całym sercem – „domowej roboty” płótna. Pierwsza raca na meczu z FC Porto, pierwsze komputerowe szaliki w miejsce tych dzierganych przez mamy i babcie, mecze derbowe i spotkania z Widzewem na mieście… Wszystko to miało swój niepowtarzalny urok, który bezbłędnie oddany został w tej książce. Jest też trochę opisów meczów reprezentacji i zakulisowych wydarzeń, dzięki którym możemy np. dowiedzieć się, dlaczego padła zgoda ŁKS-u ze Śląskiem. Nie ma natomiast żadnych ocierających się o psychologię prób wyjaśnienia „dlaczego zostałem kibicem?”, ani refleksji „czy warto było poświęcić życie?” tudzież „co o nas myśleli zwykli ludzie?”. Takich pytań autor nie stawia, zapewne uznając, że odpowiedzi są oczywiste i nie ma co sobie nimi zaprzątać głowy. Tym bardziej, że całkiem tolerancyjna mama potrafiła wybaczyć częste poranne powroty do domu, a nawet powtarzanie roku w liceum…

Jest na tyle wciągająco, że przymknąć oko można na niedociągnięcia stylistyczne czy dłużyzny, które wdają się w niektóre relacje, zwłaszcza z patologicznych wyjazdów pod znakiem „jabola” 😉 W książce przewija się parę bardzo znanych person ruchu kibicowskiego w Łodzi, które – jak się okazuje – też kiedyś za kołnierz nie wylewały hehe. Książkę uzupełnia seria kilkudziesięciu zdjęć z opisywanych lat, które jeszcze bardziej unaoczniają, jak to się kiedyś szlachta na wyjazdach bawiła 😉 Polecamy!

Książkę kupić można w naszym sklepie internetowym www.skleptmk.pl

 

KTÓRE CZASOPISMO CZYTASZ?

View Results

Loading ... Loading ...